Mówią, że piorun nie trafia dwa razy w to samo miejsce. Ale czy aby na pewno? Gdzie jest granica zła, która może przytrafić się jednemu człowiekowi? A gdzie jest granica zła, które może wyrządzić jeden człowiek? Rebecca Griffiths napisała książkę, w której opisuje wydarzenia nie mieszczące się na mojej skali tolerancji.
Sarah na wieść, że z więzienia wychodzi jej porywacz i gwałciciel, zmienia nazwisko i wygląd. Wyjeżdża do małego walijskiego miasteczka. Odcina się od swojego dotychczasowego życia. Nie pozostawia po sobie śladu, zrywa kontakt ze swoją matką. Los chce, że kupuje wyremontowany budynek, w którym przed laty mieszkała dziewczynka wykorzystywana seksualnie przez ojca i braci. Idris jeden z tych braci, ciągle żyje i mieszka w sąsiedztwie. Chyba nie muszę wspominać, że młoda piękna nieznajoma wzbudzi w nim duże zaciekawienie.
Ale to nie koniec problemów emocjonalnych Sarah vel Rachel. Jest ona po rozwodzie, a o szczegółach jej małżeństwa i powodach, dla których nie otrzymała ona opieki nad córką dowiadywać będziemy się powoli w trakcie lektury. Niedawno zmarł jej ociec, z którym była bardzo mocno związana, a z matką jej relacje, które nigdy nie były najcieplejsze, ochładzały się coraz bardziej, aż do momentu ich całkowitego zerwania.
Książka napisana jest narracją w czasie teraźniejszym w trzeciej osobie. Jest to coś co akurat mi bardzo nie odpowiada. Dlatego też trudno mi było wejść całą sobą w tę historię. Ale patrząc na fabułę trochę się z tego cieszę. Nie chciałabym nigdy zbliżyć się do przeżywania wydarzeń opisywanych w książce. Były one tak bardzo mroczne, takie przygnębiające, balansujące na granicy zła, które zdolny jest znieść człowiek.
Jako kryminał książka spisała się świetnie. W momencie, gdy wszystko zaczęło układać się w spójną całość, a ja jako czytelnik już myślałam, że rozgryzłam autorkę i jej pomysł na tę historię, wszystko jeszcze raz zostało wywrócone do góry nogami. Zakończenie zaskoczyło mnie bardzo, a przecież o to chodzi w dobrym kryminale. A fakt mrocznego klimatu i zupełnie nie pasującej mi narracji to moje, bardzo subiektywne wrażenia, które nie każdy ze mną podzieli.
Ten tytuł jakoś mi umknął, widzę, że muszę nadrobić.
OdpowiedzUsuń