piątek, 10 lutego 2017

"Igraszki z losem" Agata Kołakowska


Z autorką spotkałam się już wcześniej, za sprawą jej powieści "Niewypowiedziane słowa". Tym razem mamy do czynienia z książką bardziej obyczajową - niewiele w niej o miłości, więcej o samotności, rozczarowaniu i smutnej codzienności.

Leszek prowadzi wraz z matką mały sklepik z pieczywem i ciastkami położony na hali targowej. Jego życie uczuciowe legło w gruzach kilka lat wcześniej, wraz z odejściem Magdy. Nie czuje się spełniony zawodowo, żyje samotnie i nie widzi sposobu, na to aby zmienić swoją egzystencję. Gdy pewnego dnia cygana wróży mu, iż ma moc przemieniania losu innych, jego myśli zaczynają krążyć wokół kilku kobiet z jego otoczenia, którym jak dotąd nie wiodło się najlepiej. Jak potoczą się dalsze losy Mirelli, Ady i Ireny, o które Leszek postanowił zadbać dzięki swojemu darowi? Zobaczcie sami, ale powiem wam, że autorka wcale nie idzie na łatwiznę.

Wydawałoby się, że jest to książka dotknięta realizmem magicznym - wszak mamy tutaj przepowiednie, mamy cudowny dar, a wszystko to w scenerii najzwyklejszego polskiego miasta. Niestety to wcale nie ten gatunek. Ta odrobina magii opisana w książce jest tak bardzo pozbawiona tajemniczości i czaru, jest zupełnie zwyczajna i prozaiczna. Nie wiąże się z żadnym rytuałem, nie ma gromów z nieba, Leszek nie jest też wcale nikim wyjątkowym. Jest to tylko zabieg literacki, który ma na celu podkreślić jak pokrętne bywają ludzkie losy.

Wszystkie opisane w książce historie są bardzo ciekawe. Do samego końca nie jesteśmy pewni jak zakończą się losy trzech bohaterek i Leszka. Ich perypetie choć tak zwyczajne, że mogłyby się wydarzyć w sąsiedztwie  każdego z nas, budzą zainteresowanie. Postacie są bardzo plastycznie przedstawione, dlatego też pomimo, że każda z kobiet jest zupełnie inna, kibicujemy im wiernie, w ich zmaganiach z problemami.

Niewątpliwie Agata Kołakowska pisze solidną literaturę obyczajową. Jednak jej niebanalne historię przepełnione są smutkiem i melancholią. Choć zawsze przebija przez nie promyczek nadziei, dla mnie to trochę za mało. W literaturze lubię oderwać się od codzienności, powędrować w zakątki nieznane i ekscytujące. Doznać emocji, które są dla mnie jedynie wspomnieniem. Poczuć coś niezwykłego. Tego w "Igraszkach losu" nie znalazłam. Ale dla wszystkich miłośniczek prawdziwych historii z życia wziętych ta książka to strzał w dziesiątkę

1 komentarz:

  1. Sam nie czytuję, ale chętnie poznaję recenzje bo zawsze może trafić się coś ciekawego na prezent dla żony.

    OdpowiedzUsuń