czwartek, 20 października 2011

Michaił Bułhakow "Diaboliada"

Bardzo generalizując - nie lubię literatury rosyjskiej. Zwłaszcza tej po rewolucji. Denerwują mnie rosyjskie nazwiska, adresy, a wszyscy "towarzysze" i "koledzy" przyprawiają o zawroty głowy. 
Do Bułhakowa jednak zabierałam się będąc dobrej myśli. Wszak Bułhakow wielkim pisarzem był. Czy się zawiodłam? Trudno powiedzieć. Odnalazłam w "Diaboliadzie" wszystko to czego w literaturze rosyjskiej nie lubię, ale przymykając na to oko opowiadanie było nad wyraz interesujące. 
Wyczytałam w recenzjach, że jest to satyra na biurokrację, ale ja osobiście widzę w "Diaboliadzie"  opowiadanie ze świata kafkowskiego "Procesu". I choć Kafka wcześniej napisał swoje dzieło, wydane dopiero 1925, nie mogło być natchnieniem dla Bułhakowa.
Historia toczy się w okół Korotkowa referenta w Głównej Centralnej Bazie Materiałów Zapałczanych. Pewnego dnia pensja pracownikom Cebazamapu zostaje wypłacona nie w pieniądzu, lecz w zapałkach. I tak zaczyna się psychodeliczna historia głównego bohatera. Momentami wydaje się być ona tylko snem spowodowanym zatruciem dymem siarkowym, tak absurdalne zdarzenia opisuje Bułhakow. A bohater choć początkowo starający się zachować resztki zdroworozsądkowego myślenia, szybko popada w obłęd, który zawładną całym jego otoczeniem. 
Od samego początku czuć że historia nie skończy się najlepiej. Ale rozwoju sytuacji nikt nie jest w stanie przewidzieć. Tak bardzo zawiłe staje się życie Korotkowa - staje się ono Diaboliadą - z której nie ma ucieczki, która pochłania bohatera, popycha go coraz dalej w głąb siebie. 
Opowiadanie jest krótkie - u mnie 42 strony. Trochę zawiłe momentami, ale przecież nie zawsze o to chodzi żeby czytać łatwe utwory. Ja w skali od 1 do 6 oceniam na 4,5. I polecam. Wszak dla nikogo nie będzie dużą stratą czasu sięgnąć po tak krótki utwór. A poznać coś więcej Bułhakowa niż "Mistrza i Małgorzatę" warto. Wszak wszyscy go znają, a mało kto potrafi wymienić inną jego książkę. 
Poza tym, spójrzcie tylko na Niego. Czyż nie wydaje się być nad wyraz intrygującym mężczyzną? Może trochę budzącym grozę, ale jak dla  mnie bardzo elektryzującym.

2 komentarze:

  1. Też nie przepadam za rosyjską literaturą. Kafka w liceum przyprawiał mnie o napady ziewania. Także chyba daruję sobie lekturę tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z podobnych "Diaboliadzie" będą "Fatalne Jaja" Oczywiście "Mistrz i Małgorzata" jest chyba najlepsze ze wszystkich. Ja nie byłem w stanie przeczytać tylko "Moliera" W pewnym okresie czytałem tylko rosyjską literaturę. Czytam wiele i powiem szczerze, że są dwie książki które niemalże wpłynęły na moją osobowość. To "Zbrodnia i Kara" czytałem stare wydanie, pisane z takim zaciąganiem, takim słownictwem... To właśnie była atmosfera tej książki - urzekła mnie. I druga, to "Anna Karenina" Obie jak wiadomo autorów rosyjskich. "Proces" też czytałem i widziałem sztukę, po książce polecam teatr. Trafiłem na bardzo dobrą interpretację.

    OdpowiedzUsuń