wtorek, 10 stycznia 2012

"Księżyc i magnolie" czyli trochę o "Przeminęło z wiatrem"

Oglądałam wczoraj w Teatrze Telewizji spektakl "Księżyc i magnolie" w reżyserii Macieja Wojtyszko według komedii Rona Hutchinson. Dlaczego o tym wspominam? Gdyż jest to opowieść o tym jak powstała ekranizacja wspaniałej powieści Margaret Mitchell "Przeminęło z wiatrem".
Pomysł wydaje się być trochę absurdalny: producent rozpoczyna kręcenie filmu, angażuje aktorów i rozpoczyna zdjęcia nie posiadając w ręku skończonego scenariusza. Dlatego też w swoim biurze zamyka się na 5 dni z zatrudnionymi scenarzystą i reżyserem, aby napisać scenariusz. Na samym wstępie prac okazuje się że scenarzysta nie czytał książki i nawet nie bardzo orientuje się o czym ona opowiada. Dlatego też producent, wspaniale zagrany przez Marcina Dorocińskiego wraz z reżyserem odgrywają przed nim sceny z "Przeminęło z wiatrem", a on je odpowiednio redaguje i zapisuje.
Powieść Mitchell czytałam już ładnych kilka lat temu, film o którym mowa w spektaklu również widziałam i to wielokrotnie, dlatego tez było mi niezmiernie miło oglądać tę sztukę i rozpoznawać o których konkretnie scenach filmowych właśnie jest mowa. A przywołane są te bardzo charakterystyczne, które silnie wyryły się w mojej pamięci.
Trochę oburzające dla mnie było stwierdzenie wypowiedziane przez scenarzystę jakoby "Przeminęło z wiatrem " było chałą. Z satysfakcję oglądnęłam późniejszą scenę, kiedy to ten sam bohater mówi że pięć dni czekał na zakończenie tej historii. I chociaż to zakończenie mu się nie podobało, to jednak widać że pasjonował się przygodami Reda i Scarlett. 
Spektakl był bardzo przyjemny. Jest to raczej lekka komedia, chociaż są momenty poważne dotyczące ludności murzyńskiej oraz żydowskiej. Dla prawdziwego fana literatury a także filmu posiada dodatkowe walory nawiązując do tak wybitnego dzieła jakim jest "Przeminęło z wiatrem". Polecam do oglądnięcia.

1 komentarz: