czwartek, 1 maja 2008

Isabel Allende "Miasto Bestii"

Twórczość Isabel Allende zaczęłam poznawać całkiem niedawno. Jeszcze ciągle nie wyrobiłam sobie jednoznacznego zdania o tej autorce. Słyszałam głosy, spowodowane zapewne ekranizacją jej "Domu duchów", że jak na przedstawicielkę prozy iberoamerykańskiej jest zbyt hollywoodzka. Na mnie jednak ta książka wywarła bardzo dobre wrażenie. Byłam zachwycona jej atmosferą, skomplikowaną historią oraz tą odrobiną czarów, tak charakterystycznych dla realizmu magicznego.
Po "Miasto Bestii" sięgnęłam więc pełna optymizmu i nadziei, że wreszcie po kilku słabych książkach, które ostatnio czytałam, odnalazłam coś ambitniejszego, co podziała na moją wyobraźnię i na mój intelekt. No i, niestety, się rozczarowałam.
Alexander Cold, nastolatek pochodzący ze Stanów Zjednoczonych, wyrusza wraz ze swoją babcią-podróżniczką na wyprawę w głąb amazońskiej dżungli. Ich ekspedycja ma na celu udokumentowanie istnienia legendarnej bestii, która sieje postrach w odległych wioskach.
Chłopiec, wychowany wśród wszelkich wygód, jakie przynosi nam współczesna cywilizacja, pod wpływem surowych warunków życia w Amazonii oraz za sprawą swoistej kultury i filozofii opierającej się na kulcie przyrody, przechodzi metamorfozę. Z rozkapryszonego dziecka staje się rozważnym i odpowiedzialnym za swoje czyny mężczyzną.
Historia opowiedziana w książce sama w sobie wydaje się całkiem interesująca, ale Allende nie potrafiła wykorzystać w pełni jej potencjału. Chociaż powieść napisana jest w trzeciej osobie, narrator wydaje się naiwny i niedoświadczony, tak jak jej bohater. Dlatego też czytaniu towarzyszy wrażenie, że książka kierowana jest głównie do nastoletnich czytelników.
Wiele zwrotów akcji przedstawionych jest w sposób niezwykle spektakularny. Aż się prosi, aby sceny opisane w książce przenieść na ekran. Rolę babci zagrałaby zapewne Susan Sarandon, a Alexandra jakiś wschodzący "gwiazdor" kina lub seriali telewizyjnych.
Bez wątpienia "Miasto Bestii" trąci hollywoodczyzną. Ja jednak ciągle nie potrafię opowiedzieć się po żadnej ze stron: ani zwolenników, ani przeciwników twórczości Allende. Może następna pozycja tej autorki rozwieje moje wątpliwości. Przede mną "Córka fortuny", mam nadzieję, że ta książka mnie nie zawiedzie.

1 komentarz:

  1. Dobra książka młodzieżowa.Nie czuć tu wcale literaturą dziecęcą.

    OdpowiedzUsuń