sobota, 7 marca 2020

"Paradoks kłamcy" Michał Kuzborski


Rzadko ostatnio czytam literaturę sensacyjną. Nie lubię też sięgać po rodzimych autorów, a w szczególności autorki, które sprawiły mi już nie jeden zawód czytelniczy. Jednak promocja książki "Paradoks kłamcy" została tak genialnie przeprowadzona, że bez wahania poprosiłam o egzemplarz recenzencki. 

Specjalista od PRu, adwokat, który do celu dąży jak czołg (po zasiekach, okopach i trupach), biznesmen, na którego dybią francuskie szuje wraz z naszymi lokalnymi napakowanymi mafiozami. Brzmi ciekawie, zapowiada się interesująco.

W miarę postępów czytania i poznawania wszystkich postaci tej historii, przestawałam mieć wątpliwości, że mecenas Żabota to jedyny bohater czynnie zaangażowany w marketing tej książki. Pomysł z filmem musiał wykluć się w głowie kogoś, kto umie wodzić za nos biedne naiwne owieczki. S. - tylko on był w stanie tak zagrać na emocjach, ambicji i ciekawości recenzentów.

A tak na serio, to dzięki tej perfidnie uknutej promocji, trafiła mi się bardzo fajna książka o czytania. Nie jestem w stanie porównać jej do innych tego typu pozycji, gdyż po prostu nie zgłębiłam gatunku jak dotąd. Ale cenię sobie w powieściach innowacyjność, a ta siłą rzeczy dla mnie taka była. Lubię dobrze rozrysowanych bohaterów, a to Michał Kuzborski zrobił wręcz genialnie. Nie potrafię stwierdzić, kto jest moim ulubieńcem, wszyscy są autentyczni w swoich zachowaniach, twardzi, choć dający się ponieść emocjom, inteligentni, elokwentni (no może dwa ostatnie to jednak nie wszyscy;) ). Fabuła jest wartka i ani na chwilę nie wieje nudą. Przed przesytem intryg biznesowych i porachunków mafijnych chronią nas krótkie, lecz również ciekawe wstawki z życia osobistego głównego bohatera. 

Ależ słodzę tu dzisiaj. Spytacie więc może czy książka ma wady. Żeby nie było zbyt lukrowo i sielankowo. No może i ma. Dla mnie wadą był zbytni dramatyzm na zakończenie. Przez chwilę czułam się jakbym czytała o przygodach Jamesa Bonda, a nie pijar-owca z Wrocławia, ale może tego wymagała sytuacja. Nie wyobrażam sobie jak inaczej można byłoby rozwiązać ten węzeł gordyjski, który zamotał autor.

Na milion procent przeczytam kontynuacje. I Żabota już wcale nie będzie musiał mnie do tego przekonywać. Wiem że zabawa szykuje się przednia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz