środa, 10 grudnia 2014

"Pocałunek Liszta" Susan Dunlap

Książkę zdobyłam w akcji mikołajkowej wymiany. Zachęcił mnie do niej opis, jakoby była "Romansem pełnym werwy i tajemniczości". Mam pewne obiekcje co do tego stwierdzenia, jednak jej lekturę uważam za całkiem przyjemną.
Historia młodziutkiej Anne, rozgrywa się na tle znanych z historii wydarzeń jakimi była epidemia cholery w Paryżu, oraz burzliwy romans węgierskiego kompozytora Franciszka Liszta. Hrabianka po stracie ukochanej matki musi stawić czoła oziębłemu ojcu, aby móc doskonalić się w swojej pasji, jaką jest gra na fortepianie.
Pozornie banalna historia, w której wszyscy chcą dobra niewinnej Anne, w połowie książki nabiera tępa i zaczyna się stawać coraz bardziej tajemnicza. 
Niestety autorka nie do końca radzi sobie z rozgrywaniem dramatycznych scen konfrontacji między bohaterami. Więcej dowiadujemy się z listów które sobie zostawiają, lub retrospekcji, niż z bezpośrednio rozgrywającej się akcji, która w momencie gdy wydaje się, że już nabrała rozpędu, zostaje natychmiast wyciszona. Stwierdzenia "porozmawiamy o tym jutro rano", " nie czas teraz na takie rozmowy", "wieczorem wszystko Ci wyjaśnię" doprowadzały mnie do szału w trakcie czytania.
"Pocałunek Liszta" nie jest namiętnym romansem historycznym w stylu książek Amandy Quick. Bliżej mu do klasycznych "Niebezpiecznych związków". Czyta się go przyjemnie i sprawnie. Szczególne upodobanie w lekturze znajdą na pewno osoby z zamiłowaniem do muzyki szczególnie do gry na fortepianie. Autorka, która sama jest pianistką, nie szczędzi czytelnikom fachowych określeń związanych z grą na tym instrumencie.
A dla wszystkich ciekawych jak wyglądał ubóstwiany monsieur Liszt oto jego portret:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz