sobota, 17 grudnia 2011

"Cierpkość wiśni" Izabela Sowa


Ach! Przez chwilę poczułam się znowu jak studentka pierwszego roku studiów. Te kłopoty z lokum w Krakowie, złośliwe panie w sekretariacie, i studenckie jedzenie...skąd ja to znam? Może niektóre problemy autorka przedstawiła aż nazbyt jaskrawo, wszak nie spotkałam się osobiście z nikim nocującym w Parku Jordana, ale tyle nostalgicznych wspomnień żadna lektura we mnie jeszcze nie wywołała.

Książka opowiada do Wiśni- studentce pierwszego roku wymyślonego przez autorkę kierunku, o jej problemach z przesadnie ambitnym ojcem, o jej pierwszych zawodach miłosnych, oraz o innych mniej lub bardziej prozaicznych perypetiach studenckiego życia. Oprócz Wiśni mamy tam także artystyczną Marię, dziewczynę prosto z solarium - Milenę, pozornego Kopciuszka - Wiki, zamiłowanego informatyka - Irka oraz chłopaka o ksywce Trawka - jego pasji chyba nie trzeba wyjaśniać. Zlepek takich przeróżnych osobowości możliwy jest tylko chyba w studenckim mieszkaniu. Trochę momentami dziwi fakt cytowania przez nich książek Kundery lub Vonneguta, jako przerywników między łykami piwa. Ale może takie akurat profile studiów mieli. A poważne rozmowy o sensie życia i różnicach pokoleniowych? To akurat znam.

Książka ciężka nie jest. Nawet spotkałam się z opinią że młodzieżowa. Akurat! Jeszcze 6 lat temu nie dałabym powiedzieć o sobie i swoich rówieśnikach "młodzież". Czyta się ją bardzo przyjemnie. Szczególnie komuś takiemu jak ja. Kto przeżył już swoje studenckie lata w Krakowie, przesiadywał na Plantach, szukał mieszkania na Św. Anny, oraz bawił się w trakcie Juwenaliów. Teraz już to wszystko za mną i "Cierpkość wiśni" była swoistą podróżą w przeszłość. Chwilą zapomnienia, oddechem od pieluch, kaszek, obiadu i odkurzacza.

4 komentarze:

  1. Brzmi fajnie, książka o studentach - chętnie bym przeczytała. Jedyne "ale" jakie mam, to Kraków. Nie przepadam za tym miastem. Ale moze się przekonam i przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A co mają powiedzie.c Ci dla których to przeszłość od kilku dziesięcioleci?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak można nie lubić Krakowa;)?Doskonale rozumiem, co czułaś, miłam podobne odczucia czytajac tą książkę, poza tym ja chcetnie wracam do takich pozycji, żeby jeszcze choć na moment poczuć to coś...

    OdpowiedzUsuń
  4. Co prawda studiowałam w Lublinie, ale Panie w dziekanacie też złośliwe były ;p
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń